środa, 6 marca 2013

Rozdział ósmy

Do operacji: 9 dni.
Obudziłam się, pojechałam do łazienki i przebrałam się w TO. Spojrzałam za okno, pogoda nie była zbyt piękna... Padał deszcz.
Patrzyłam na spływające po szybie krople. Wyglądały tak, jakby bawiły się w berka... Uśmiechnęłam się do siebie.
W końcu zdałam sobie sprawę z tego, że przyglądam się kroplom deszczu... Otrzepałam się i wyjechałam z pokoju. Gdy dotarłam do kuchni siedzieli tam Harry i Louis. Nabijali się ze mnie i Liam'a. Rzuciłam jabłkiem w brachola.
-A!-pisnął.
-Dobrze się dzisiaj czujesz?-zapytałam z ironią.
-Bardzo dobrze. Jak było wczoraj z Liam'em? Nowy związek? Jak całuje?-znów się nabijał.
-Fajnie, nie. Nie mam pojęcia.-odpowiedziałam poirytowana.
-Jasne, jasne...
-Mhm.-mruknęłam smarując tosty dżemem.
Gdy już skończyłam, wzięłam na kolana talerz ze śniadaniem i bez słowa pojechałam do salonu. Włączyłam powtórkę jakiegoś głupiego serialu i zajęłam się jedzeniem. Gdy skończyłam pojechałam do siebie. Usłyszałam tam dźwięk dzwoniącego telefonu... Spojrzałam na wyświetlacz, nieznany numer...
-Słucham. Kto mówi?-zapytałam.
-Alex...
To ten głos. Głęboki, z lekką chrypką... Ale po co on dzwonił?
-Czego chcesz?
-Chciałem zapytać co u Ciebie...
-Bardzo dobrze. Poznałam nowych przyjaciół, chłopaka... I za 9 dni mam operację na nogi.-chciałam żeby to wiedział, żeby był zazdrosny, żeby wiedział co stracił...
-To świetnie!-słychać było, że wspomnienie o chłopaku go zabolało. I dobrze...
-Ta...-odpowiedziałam obojętnie.
-Ale nie o to dzwonię... W Polsce wszystko jest już ok... Jednak wracam do Londynu.
-Po co?!
-Brakuje mi Ciebie...
-A mi Ciebie nie!-krzyknęłam i rozłączyłam połączenie.
Co też ten kretyn sobie wyobrażał? On zostawił mnie w najtrudniejszych chwilach mojego życia! Myśli, że tak po prostu mu wybaczę? Że przymknę na to oko? W sobotę mam operację...
A co jeżeli ona się nie uda? Co jak zobaczy mnie na wózku inwalidzkim? Znów wyjedzie? Znów mnie zostawi?
Obiecuję sobie, że jak odzyskam władzę w nogach to pokaże mu co stracił. Nigdy więcej mu nie zaufam...
Postanowiłam zadzwonić do Ag. Po kilku sygnałach usłyszałam jej wesoły głos:
-No hej.
-Hej, co robisz?
-Nudzę się, a o co chodzi?
-Maks dzwonił...-powiedziałam szybko.
-Będę za 15 min.-odezwała się po chwili ciszy i rozłączyła połączenie.
Jak powiedziała, była za 15 min. Usiadłyśmy u mnie w pokoju z kubkiem gorącej czekolady. Opowiedziałam jej wszystko od A do Z.
Nie spodziewałam się takiej reakcji...
-A może on po prostu tęskni? Przemyślał sobie wszystko i chce wrócić?
-Mam to gdzieś. Skreśliłam go tego dnia gdy wybudziłam się ze śpiączki, a jego nie było.
-Ja uważam, że każdy zasługuje na drugą szansę...-wciąż go broniła.-Alex... on po prostu się przestraszył i uciekł. Rozumiem, że Cię zostawił wtedy gdy go potrzebowałaś, ale tego żałuje. Wreszcie ruszył głową i zrozumiał co stracił. Był Twoim przyjacielem tyle lat... Ufałaś mu. Dlaczego nie możesz tego przywrócić?
Wzruszyłam ramionami nie wypowiadając słowa.
-Właśnie.-kontynuowała.-Wcale nie musisz mu już ufać... Daj mu drugą szansę, pogódź się z nim... Tylko tyle dla niego zrób.
-W sumie masz rację... Zrobię jak chcesz.-uśmiechnęłam  się.
-Nie jak ja chcę, tylko jak Ty chcesz. Zrób jak uważasz... Ja tylko chciałam Ci to uświadomić.
-Dziękuję.-wypowiedziałam, po czym przytuliłam przyjaciółkę.
Siedziałyśmy jeszcze chwilę, rozmawiałyśmy o tym co zrobimy pierwsze gdy tylko stanę na nogi, śmiałyśmy się i ogólnie robiłyśmy wszystko to co walnięte przyjaciółki.
W końcu nastała godzina 19. Agnes musiała iść. Gdy odprowadzałam ją pod drzwi spotkałyśmy tych dwóch debili...
-O... Kogo ja tu widzę...-odezwał się Louis na widok Agnes.
-Masz zamiar wrócić kiedyś do domu?-zapytała poirytowana.
-Mam... Pójdę z Tobą.
-Mhm...-mruknęła niezadowolona.
-Jutro wam kogoś przedstawię...-udawał tajemniczego.
-Świetnie.-Ag miała wyraźnie dość brata, mimo, iż dwa dni "mieszkał" u mnie.
-No wiem.-wyszczerzył się.
-Dobra, idziemy. Cześć!-krzyknęła przyjaciółka, targając brata za rękę.
-Cześć!-krzyknęliśmy razem z Harry'm.
Popatrzyłam na brata uśmiechając się i kręcąc głową, po czym pojechałam do swojego pokoju. Wzięłam piżamę i ruszyłam do łazienki. Postanowiłam wziąć kąpiel w wannie. Pierwszy raz odkąd jestem niepełnosprawna. Nalałam dużo wody i jakoś weszłam. Ciężko było, ale dałam radę. Siedziałam w tej wannie i myślałam... Myślałam o tym jak zachowam się gdy zobaczę Maksa. Agnes miała rację... Przestraszył się i nie wiedział co robić. Nie chciał patrzyć jak cierpię. Wiedziałam, że nie będzie tak jak dawniej, ale postanowiłam dać mu drugą szansę. Minęła godzina, woda robiła się zimna i musiałam jakoś wyjść. To wychodzenie zajęło mi chyba pół godziny. Nie mogłam sobie poradzić, ale jakoś mi się udało. Wytarłam swoje mokre ciało miękkim ręcznikiem, ubrałam piżamę, umyłam zęby i wyjechałam z łazienki.
Tego mi było trzeba... Długiej kąpieli z bąbelkami. Tęskniłam za tym...
Wzięłam telefon i usiadłam na łóżku. Mimo tego, iż byłam zmęczona musiałam wykonać ten telefon... To nie dawałoby mi spokoju. Wybrałam numer Maksa, ale nie zadzwoniłam. Patrzyłam tylko na ekran. Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Nie miałam odwagi.
Otrząsnęłam się, zacisnęłam zęby i dotknęłam palcem zielonej słuchawki.

4 komentarze: