poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział czwarty

Obudziłam się o 10:00. Miałam bardzo dobry humor. Z uśmiechem na twarzy wspominałam wczorajszy dzień  Ciągle miałam przed oczami twarz Liam'a... Nie mogłam o nim zapomnieć. O tym jego uśmiechu, słodkich dołeczkach w policzkach i głębokich, brązowych oczach, w których można utonąć... Przez całą noc śniłam o nim. Naprawdę mi się spodobał... Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk pukania do drzwi. "kto to może być?"-myślałam. Przecież nikt mnie tak wcześnie nie odwiedzał... Krzyknęłam proszę, drzwi się otworzyły, wyszła zza nich Agnes, ubrana była TAK.
-O to ty-powiedziałam z udawaną obojętnością. Przyjaciółka spojrzała na mnie zmieszana.-no żartuję. Hej, Ag.
-A. Hej, Alex. Co u Ciebie?
-A bardzo dobrze. Całą noc śnił mi się ten Liam. Matko, nie mogę o nim zapomnieć...
-No nie dziwie Ci się, przystojny był. W sumie jak każdy z nich... Oprócz Louis'a-zaśmiałyśmy się.-Widziałaś jakie mają mięśnie?
-No widziałam, widziałam...-zamknęłam oczy.-A tak właściwi to co Ty tu robisz?
-A tak, zabieram Cię na zakupy. Louis, debil wynajął nam limuzynę...-powiedziała i uderzyła się w czoło.
-Limuzynę?!-powtórzyłam zdziwiona.
-Tak, zareagowałam tak samo... No dobra, zbieraj się. Szofer nie będzie czekał.-zaśmiała się.
Zrobiłam jak kazała. Przebrałam piżamę w TO, włosy po prostu rozczesałam, pomalowałam rzęsy i byłam gotowa. Wyszłyśmy z domu, stało pod nim długie, czarne auto. Szofer wyszedł i pomógł mi z wózkiem. wsiadłyśmy do środka. Było pięknie (TAK). Przez całą drogę rozmawiałyśmy o 1D, śmiałyśmy się i wspominałyśmy dawne czasy. Jak jeszcze mogłam chodzić... Brakuje mi tego. Nie raz miałam łzy w oczach gdy tylko pomyślałam o tym, że jestem inwalidą... Ale powinnam się cieszyć z tego, że stało się tak, a nie inaczej. Mogłam przecież umrzeć. Dzięki temu zdarzeniu dowiedziałam się, kto jest moim prawdziwym przyjacielem. Tylko Agnes zasługiwała na to miano, była przy mnie gdy się wybudziłam i wciąż jest.
W końcu dojechałyśmy, wyszłyśmy z auta (oczywiście za pomocą szofera) i pognałyśmy w stronę galerii, ni obeszło się bez paparazzich i kilku fanek One Direction, wiedziały, że jesteśmy siostrami dwóch z nich. Gdy wreszcie dostałyśmy się do środka, od razu odwiedziłyśmy sklepy z ciuchami. Ja kupiłam TAKI zestaw, nie mam pojęcia po co, ale bardzo spodobała mi się ta sukienka. A do sukienki musi też być biżuteria, lakier do paznokci, buty, do butów torebka, no i oczywiście perfum. Agnes kupiła TO, z tego samego powodu co ja. Pochodziłyśmy jeszcze po kilku sklepach i pokupowałyśmy więcej ciuchów. Nagle Agnes wpadła na pomysł.
-Słuchaj, mam pomysł!
-Jaki?
-Skoro jesteśmy już w galerii to chodź do kina!
-No dobra. A na co idziemy?
-Zobaczy się.
Windą dotarłyśmy na górę, do kina. Agnes wybrała jakiś film, horror. Weszłyśmy do ciemnej sali, wózek postawiłyśmy koło fotela i usiałyśmy w pierwszym rzędzie. Żałuję, że poszłam na ten film. Jeszcze siedziałam tak blisko ekranu. Co chwilę zasłaniałam oczy. Gdy film się wreszcie skończył poszłyśmy na pizzę. Znów się śmiałyśmy z każdego tematu jaki się nasunął. Wreszcie dobiegła godzina 14:30. Musiałyśmy się zbierać, limuzyna czekała. Wsiałyśmy i pojechałyśmy do swoich domów. Dobrze się z Ag bawiłam. Gdy wjechałam, trochę mnie zatkało. Na kanapie w salonie siedział cały zespół.
-Cześć, Alex. -przywitali się.
-Amm, hej! A co wy tu robicie?
-Czekamy na Ciebie.-udzielił mi odpowiedzi brat.
-Na mnie?
-Tak. Zayn ma za tydzień swoje 19 urodziny i chciał Cię zaprosić.
-Właśnie.-powiedział mulat.-Urodziny odbędą się w następną sobotę. Myślę, że będziesz?
-Jasne, że będę.-uśmiechnęłam się.
-Fajnie.-odpowiedział.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, porozmawialiśmy. Znów czułam na sobie wzrok Liama. Nie przeszkadzało mi to, ale czułam się nieswojo. Wstydziłam się trochę. Byłam dosyć nieśmiała. Wreszcie zaczęło się ściemniać  Musieliśmy się pożegnać. Został tylko Louis. Resztę wieczoru spędziliśmy w salce kinowej, oglądaliśmy jakiś nudny film. W ogóle nie skupialiśmy na nim swojej uwagi. Obrzucaliśmy się popcornem, chipsami i ogólnie czym popadnie. Film się skończył, a my byliśmy trochę zmęczeni. Harry z Lou poszli do siebie, a ja pojechałam do swojej łazienki. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę, usiadłam na łóżku i rozmyślałam. Mimo, że byłam bardzo zmęczona, nie mogłam zasnąć. Wzięłam laptopa na kolana, zalogowałam się na Twittera i dodałam post:
Dzień zaliczam do udanych, padam. A jak wy go spędziliście? xoxo
Zamknęłam laptopa, klaśnięciem w dłonie zgasiłam światło i położyłam się na swoim wygodnym łóżku. Sen nie nadchodził... Wzięłam swój telefon i włączyłam jakiś "zamulator" na słuchawkach. To mi zawsze pomagało gdy nie mogłam zasnąć. Piosenka się jeszcze nie skończyła, a ja już spałam.

1 komentarz: