niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział trzeci

-Harry! Proszę nie puszczaj mnie!-krzyczałam.
-No wiem przecież. Nie jestem debilem.
Spojrzałam na niego ironicznie.
-Trzymam Cię. Możesz mi zaufać.
-No ja myślę...
W tej chwili podpłynął do nas jakiś blondyn. Poznałam jego głos. To ten "idiota" co był głodny.
-Cześć Hazz.-uśmiechnął się.-iii?
-Alex.-powiedziałam.
-Alex. Ja jestem Niall, to jest Liam, a to Zayn.-przedstawił każdego z osobna.
Moją uwagę szczególnie przykuł Liam. Przystojniak patrzył na mnie przez cały pobyt w basenie. Chyba nie wiedział, że jestem niepełnosprawna, bo patrzył tak jak na jakąś histeryczkę.
-Harry, chciałabym "popływać" z Agnes. Podpłynąłbyś do niej?
-Ok.
Braciszek "oddał mnie" przyjaciółce i odpłynął gdzieś do chłopaków.
-Agnes...
-Tak?
-Pójdziemy do jacuzzi?
-Ok, tylko zawołam Harrego, bo sama nie dam sobie rady.
-No dobrze.
-Harry!-krzyknęła.
Po chwili Hazz był już koło nas. Ag powiedziała mu, że chcemy iść do jacuzzi. Zaniósł mnie i po chwili już siedzieliśmy w ciepłej, musującej wannie. Po chwili dosiedli się do nas dwoje chłopaków.
-Cześć dziewczyny. Wiem, że Niall wam nas przedstawiał, ale jednak wolimy sami się zapoznać.-uśmiechnął się mulat.-a więc jestem Zayn.
-A ja Liam.-wtrącił się jeden z nich.
-Miło was poznać.-uśmiechnęła się Agnes.-Jestem Agnes, a to Alex.-wskazała na mnie palcem, uśmiechnęłam się do nich.
-Chłopaki dużo o was mówili.-zaczął Li.
-Tak? A co?-spytałam z udawanym zaciekawieniem.
-Same dobre rzeczy.-wyszczerzył zęby.
Naszą rozmowę przerwały krzyki dochodzące z basenu.
-I co teraz?! Nie uciekniesz mi!
-Aaa! Odczep się potworze!
-Nie! To jest Twój koniec!
Tak jak myślałam, to Harry i Louis. Nie mam pojęcia o co chodziło. Niall patrzył na nich podgryzając zmokniętą kanapkę.
-Idziemy do nich?-zapytał Zayn.
Zatkało mnie. On nie wiedział o mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Emm... z chęcią, ale ja nie mogę...-wydusiłam wreszcie.
-Czemu?
-Bo nie mogę wstać.
Zayn się chyba domyślił o co chodzi, bo zrobił poważną minę.
-A, rozumiem. Mogę Cię zanieść.-zaproponował.
-Heh, nie trzeba. Popatrzę na was stąd. Spodobało mi się to jacuzzi.-zaśmiałam się.
-No dobra. To ja idę. Idziesz Liam?-zwrócił się do kolegi.
-Hmm?-wyrwał się z zamyślenia. Wciąż cały czas patrzył na mnie.
-Pytałem czy idziesz ze mną do chłopaków. Liam żyj.-zaśmiał się.
-Aaa tak Już wstaję.
Wychodząc chłopak uśmiechnął się do mnie. Poczułam motylki w brzuchu.
-Jak chcesz to idź z nimi. Ja tu na was popatrzę.-zwróciłam się do Agnes.
-Nie, wolę tu posiedzieć z Tobą. Widziałaś jak ten Liam na Ciebie patrzył?-zaraz zmieniła temat.
-No patrzył. Przystojny nawet...-odpowiedziałam.
-No nie nawet! Ten Zayn bardzo przypadł mi do gustu. Przystojny, wesoły i troskliwy.
-No fajny jest.
-Mało powiedziane.
Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę. Potem dołączyli do nas chłopaki, zaczęliśmy się chlapać, podtapiać i takie tam. Polubiłam ich. Mili chłopcy, czułam, że to nie jest znajomość na chwilę...
Pobyt w basenie minął szybko. Musieliśmy się zbierać. Gdy Harry wyciągał mnie z wody uświadomiłam sobie, że nie mam suchej bielizny. Nie wiedziałam co robić. Zwróciłam się do brata...
-Harry, przemyślałeś to, że ja nie zabiorę suchej bielizny?-szepnęłam.
-Tak. Wyobraź sobie, że nie jestem takim pajacem i pomyślałem o tym. Usiądź tu i czekaj na mnie.
Posadził mnie na leżaku i zniknął za szklanymi drzwiami. Jest niemożliwy... To cały on. Nie minęło 5 min, a braciszek już wychodził zza drzwi z suchą bielizną. Dał mi ją do ręki, wziął mnie na ręce i zaniósł do jakiejś łazienki. Kazał mi się wysuszyć, przebrać i zawołać go jak skończę. Przez tą akcję z bielizną myślałam, że spalę się ze wstydu. No, ale co miałam zrobić? Nie mogłam przecież założyć suchych ciuchów na mokrą bieliznę. Przebrałam się w moje dawne ciuchy, wysuszyłam włosy, strój owinęłam w ręcznik i zawołałam Harrego jak kazał. Wszedł do łazienki z wózkiem inwalidzkim. Uśmiechnęłam się nieśmiało. On się tą sytuacja w ogóle nie przejął. Posadził mnie na wózek i jak przedtem jechaliśmy przez te korytarze, schody, podnoszenie, siadanie. W końcu dotarliśmy do kuchni.
-Pewnie jesteście głodni.-zaczął Harry podchodząc do blatu.
-I to jak.-przyznał Niall.
-Ty zawsze jesteś głodny...
-Oj, czepiasz się.
-Bo taka prawda.
-Cicho.
-Sam bądź cicho.
-Cicho oboje!-wybuchła Agnes.
Wszyscy na nią spojrzeli. Zauważyłam jak Ag się rumieni.
-Amm, przeeepraszam.
Pogłaskałam ją po ramieniu.
-Dobra, wy idźcie pooglądać jakiś film, a ja zrobię coś do jedzenia.-powiedział Harry.
Zrobiliśmy jak kazał. Oglądaliśmy w salonie jakiś film. Pod koniec Hazz nas zawołał i zaczęliśmy jeść. On miał rękę do gotowania, zawsze mi smakowały jego potrawy.
Gdy zjedliśmy pograliśmy w butelkę, pośmialiśmy się. Czas mijał miło, lecz niestety bardzo szybko. Musieliśmy wracać do domu. Pożegnaliśmy się z chłopakami i wyjechaliśmy. Odwieźliśmy Agnes i Louisa do domu i odjechaliśmy. Gdy już byliśmy na miejscu Harry pomógł mi z wózkiem, weszliśmy do domu.
-Dziękuję Ci za ten dzień.-powiedziałam z uśmiechem.
-Nie ma sprawy. Tylko mam nadzieję, że go jeszcze nie raz powtórzymy...
-No jasne.-wyciągnęłam do niego ręce. Przytuliliśmy się.
-Dobranoc, braciszku.-powiedziałam.
-Dobranoc, siostrzyczko.
Ostatni raz się do niego uśmiechnęłam i pojechałam do pokoju. Przebrałam się w piżamę, zmyłam makijaż, włosy związałam w kucyk, położyłam się do łóżka i szybko zasnęłam.

1 komentarz: